W służbie piękna

spapr1 Twarz to nasza najlepsza wizytówka. By ocenić nastrój czy wiek wystarczy spojrzeć jak wyglądają wargi, okolice oczu, ocenić ilość zmarszczek oraz zmian pigmentacyjnych. Ważny jest też jest stopień zachowania wolumetrii. Bardzo podobnie wygląda profesjonalna diagnoza poprzedzająca zabieg „3D Wrinkle Treatment”.

Salon „Spa-Project” to oaza spokoju i relaksu niemalże w samym centrum miasta. Elegancki styl i orientalna kolorystyka zachęcają by właśnie tam spędzać chwile przeznaczone tylko i wyłącznie dla siebie.  Choć każda z moich zmarszczek miała swoją historię, te śmiechowe nawet całkiem wesołe, to nie miałam ochoty każdemu ich opowiadać. Zdecydowałam się na zabieg „3D Wrinkle” wykonywany z użyciem preparatów renomowanej francuskiej marki „Vie Collection”.

spapr3Zabieg rozpoczyna się od rozluźniającej mięśnie karku techniki relaksacyjnej. W tle słychać było delikatny szum oceanu. Jeszcze tylko pytanie o alergie, demakijaż zmywany ciepłym ręcznikiem, delikatne uciski palcami wybranych punktów na twarzy przypominające popularne na Wschodzie techniki medycyny alternatywnej, profesjonalna diagnoza polegająca na ocenie zmarszczek na twarzy, dekolcie i szyi-tych głębszych widocznych w stanie spoczynku oraz drobniejszych zauwazalnych przy poruszaniu (byłam proszona o uniesienie, zmarszczenie brwi, szerokie otwarcie oczu, zrobienie wymuszonego uśmiechu, powiedzenie „uuu” i napięcie mięśni szyi) i … wreszcie nadeszła ta długo wyczekiwana chwila. Zabieg rozpoczął się od wykonania pilingu. Kosmetolożka fachowo dobrała rozmiar drobinek pilingujących do rodzaju mojej cery i wymieszała je ze specjalnym masłem modelującym. Do skóry grubej daje się więcej drobinek, a do cieńszej mniej. Cera naczyńkowa wymaga zastosowania pilingu enzymatycznego. Eksfoliacja wykonywana była w kratkę tj. na przemian ruchami pionowymi, najpierw w górę, a potem w dół, i poziomymi co jest zgodne z budową anatomiczną skóry.

Procedury najwyższej Q

spapr4„3D Wrinkle” jedynie imituje wstrzykiwanie botoksu i kwasu hialuronowego. Nie polega na paraliżowaniu mięśni botulinotoksyną więc nie groził mi efekt maski. Nie musiałam się także obawiać zmiany wyglądu jaka może nastąpić po ostrzyknięciu usieciowanym kwasem hialuronowym. Mówiąc językiem młodziezowym byłam całkiem „wyluzowana’.

Podczas pierwszej procedury kosmetolożka z zapałem „wymazywała” zmarszczki z mojej twarzy specjalnym pędzelkiem zakończonym gumką. Najpierw w zmarszczkach mimicznych czoła, w zmarszczkach między brwiami i w „kurzych łapkach”. Mechaniczne tarcie ma za zadanie pobudzanie fibroblastów do syntezy elastyny i kolagenu. Potem nałożyła mi na twarz preparat naśladujący działanie toksyny botulinowej. Byłam szczęśliwa, że nie grozi mi efekt sztucznego wymuszonego uśmiechu zwanego przez Amerykanów „Pan Am Smile”. Kuracja prawdziwym jadem kiełbasianym powoduje bowiem kilkumiesięczny paraliż mięśni mimicznych, gdyż blokuje transmisję cholinergiczną.

Do drugiej procedury wykorzystano specjalne narzędzia, które podnoszą efektywność zabiegu. Czułam jak kosmetolożka jeździła po mojej twarzy dermorollerem. Był wyposażony w 1 rolkę. Zauważyłam, że jadąc nim ku górze zmniejszała, natomiast na dół zwiększała nacisk. Potem wykonała krótki masaż rękoma. Ten etap zabiegu dedykowany był dolnej części twarzy. Wkrótce poczułam na twarzy delikatne serum. Jak się okazało zawierało ono w swym składzie kwas hialuronowy-2 formy o niskiej i 1 o wysokiej masie cząsteczkowej. Dwie pierwsze wpływają na nawodnienie skóry i spłycenie zmarszczek powstałych z odwodnienia, ta ostania forma ma za zadanie wypełnienie zmarszczek w ciągu najbliższych 60 minut.

spapr2Do ostatniej procedury wykorzystano podwójne dermorolki. Czułam jak zakleszczają delikatnie moja skórę na konturze twarzy, szyi i dekolcie. Nic nie bolało i nie szczypało. Zarówno ta forma masażu, jak i masaż manualny wykonywany na maśle modelującym były bardzo przyjemne. Wydawało mi się, że moja skóra z minuty na minutę odżywa na nowo. Na mojej twarzy zagościła teraz liftingująca maska algowa. Z tą kriogeniczną maską na twarzy z przyjemnością poleżałam na salonowej kozetce. Szczególnie latem orzeźwiające uczucie chłodu na twarzy jest wyjątkowo odstresowujące. Gdy stężała można było ją ściągnąć w całości.

Na koniec nałożono mi preparat pod oczy z komórkami macierzystymi i na twarz-z kwasem hialuronowym oraz cząsteczkami złota. Pobudzenie mikrocyrkulacji masażami i aktywnymi składnikami spotęgowało efekt.

Taki zabieg to prawdziwy skarb dla urody. Czułam się zrelaksowana i szczęśliwa. A moja twarz? Na pewno było na niej widać moje wSPAniałe samopoczucie. Zabieg trwał 50 minut, a sprawił, że zmarszczki, na które „pracowałam” m.in. mimiką latami uległy znacznemu spłyceniu. Jeszcze długo po zabiegu czułam znakomite napięcie skóry. Miałam też wrażenie, że skóra jest jakby uniesiona, a tym samym wolumetria twarzy uległa znacznej poprawie.

Ostrzykiwanie botoksem (Clostridium botulinum), który zwiotcza mięśnie często porównuje się do manipulacji twarzą. W wielu przypadkach mezoterapia igłowa usieciowanym kwasem hialuronowym, szczególnie wykonywana bez wcześniejszej interwencji specjalisty od dentystyki estetycznej i bez odpowiedniego planu, np. modelowania okolic oczu, a ograniczająca się do zmiany wolumetrii policzków, może dać efekt całkowicie różny od oczekiwanego. Zabieg „3D Wrinkle” będący połączeniem „doświadczenia medycznego z delikatnym dotykiem zabiegu SPA” jest całkowicie bezpieczny pod względem dermatologicznym i estetycznym. Warto wykonywać go w serii. Prócz pozytywnej energii jaką dostarcza skórze koi i odpręża. To wSPAniałe doświadczenie.

 Maya M. Kowalczyk

Zabiegowi „3D Wrinkle” można poddać się m.in. w renomowanym „Spa-Project” (Piłsudskiego 81D, Zawiercie).

 

Dodaj komentarz