Biznes w Iberoameryce

 IMG_0111Darek Gusiew rodem z Krakowa zwiedził prawie całą Amerykę Łacińską. Odwiedził m.in. Ekwador, Meksyk, Gujanę Francuską, Boliwię, Chile, a także Kubę. Za dwa lata zamierza wyjechać do Ekwadoru na stałe i osiedlić się w jednej z przepięknych miejscowości nad rzeką Rio Napo. Zapraszam do lektury bardzo interesującego wywiadu, którym pan Darek zdradza sekrety udanej wymiany handlowej z Iberoamerykanami.

IMG_0089_1Maya Kowalczyk : Jeżeli chodzi o negocjacje biznesowe jak należy się zachowywać ? Czy należy się targować ?

Darek Gusiew : Trochę tak jak w państwach północnoafrykańskich. Jeżeli ktoś się nie targuje to jest to forma obrazy czy demonstracji pychy. Przede wszystkim oni bardzo lubią rozmawiać. Zaraz się pytają skąd się pochodzi i tak dalej. Te kontakty osobiste są bardzo ważne. To bardzo otwarci mili ludzie.

Jak wyglądają ich powitania ?

Tak jak my podają sobie dłonie. Są plemiona, ale ja nie miałem z nimi kontaktu, które witają się tak jak Eskimosi witają się pocierając się nosami. 

Jaki dystans przestrzenny zachowują ?

Narody Ekwadoru, Peru, Boliwii, Meksyku, Wenezueli, w tych państwach byłem, są bardziej europejscy niż my Europejczycy. W codziennych kontaktach są bardzo otwarci, mili, przyjaźni, chętnie zapraszają. Są super !

IMG_0789_1Jak Pan tam  jedzie to jak się Pan ubiera ?

Dokładnie tak jak w Polsce. No i koniecznie kapelusz, bo chroni przed Słońcem. Z kapeluszem miałem bardzo interesującą przygodę w malutkim ekwadorskim miasteczku, gdzie płynie rzeka Rio Napo. Jak w każdym mieście nie ma jeszcze pomnika, ale jest postument. Podchodzę i patrzę. Zbiegły się małpy z nad rzeki i rozrabiają. W pewnym momencie jedna z małp sięgnęła do mojej znajomej do kieszeni i wyciągnęła butelkę, ale nie potrafiła jej otworzyć. Otworzyłem jej i dałem. Napiła się, a tu druga małpa skoczyła mi na plecy. Zabrała kapelusz i zaczyna uciekać. Jakieś nakrycie głowy jest potrzebne więc gonię tą małpę. W pewnym momencie rzuciła kapelusz i uciekła z powrotem na drzewo. Obok obserwował to kierowca autobusu. Zaczepił mnie i mówi : ‘Proszę Pana, ja tu byłem świadkiem jak jakieś Amerykance małpa porwała plecak. Wskoczyła na drzewo i wyrzucała te ciuszki pojedynczo’.

Proszę zdradzić tajemnice jak rozpoczęła się Pana przygoda z Ameryką Łacińską ?

Miałem przyjaciół, którzy byli entomologami. Łowili owady, przede wszystkim motyle. Zaraziłem się od nich.

Wiem, że zwiedził Pan m.in. Ekwador, Meksyk, Gujanę Francuską, Boliwię, Chile. W jakim języku porozumiewa się Pan z mieszkańcami ?

Hiszpańskim. W Gujanie Francuskiej mówią także po francusku.

Hiszpański to język urzędowy w całej latynoameryce z nielicznymi wyjątkami tj. Brazylia i Haiti. Po angielsku też się da porozumieć ?

Jak nie ma jak to zawsze pozostają ręce.

A te gesty, które oni wykonują, gdy są podobne do naszych to oznaczają to samo ? Na świecie bywa różnie.

Tak, to samo. Jeżeli zaś chodzi o innego typu przygody to trzeba pamiętać, ze nie mamy w Ekwadorze konsulatu jako takiego. Jest tylko konsul honorowy.

Dziękuję za rozmowę.

 Rozmawiała Maya Kowalczyk

 Autorka ukończyła  Uniwersytet Medyczny w Katowicach, podyplomowo zarządzanie i marketing na rynkach zagranicznych GWSH / Europäische Akademie für Führungskräfte Stuttgart, handel zagraniczny na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach, The American Academy Kaplan oraz studia magisterskie na kierunku zarządzanie, specjalność zarządzanie przedsiębiorstwem europejskim w Śląskiej Wyższej Szkole Zarządzania w Katowicach ( dyplomy z wyróżnieniami ).

 

Dodaj komentarz