Gwiazdy kontra „partyzanci”

 align=Gdy dopada nas rutyna i nie pomagają wszystkie gadżety typu piłeczki, piłki, hantle, taśmy, stepy, obciążenia niektóre kluby zapraszają do udziału w treningach gwiazdy. Jednak, gdy i to nie pomaga, a przy tym lokalizacja klubu jest niedogodna, narasta znużenie tymi samymi ćwiczeniami i trenerami a ceny karnetów rosną warto pomyśleć o zorganizowaniu lub przyłączeniu się do grupy sportowego „flash mob”. Za pomocą e-maili czy SMS-ów Amerykanie organizują akcje „partyzanckich” (ang. guerilla) ćwiczeń, których główną ideą jest walka z rutyną. Monotonia zniechęca do wysiłku.

 

Różnorodność i element pozytywnego zaskoczenia to znakomite motywatory do działania. Ćwiczenia „partyzanckie” odbywają się w różnych miejscach, na przykład w parku, ale zawsze pod okiem wysoko wykwalifikowanego instruktora. Ich specjalnością jest … brak specjalizacji. Ćwiczy się na nich przede wszystkim nie siłę mięśni, lecz ich wytrzymałość i wytrwałość, ponadto znacząco poprawiają one elastyczność, zwinność, szybkość i koordynację. „Cross – fit”, bo taką nazwę noszą za oceanem te sportowe spotkania to ciągle zmieniające się ćwiczenia funkcjonalne umożliwiające adaptację do warunków otoczenia. Ich rozwojowi sprzyjają miejskie siłownie powstające pod gołym niebem. Dziś będę uczestniczyła w zajęciach na jednej z nich w pobliskim parku prowadzonych przez profesjonalnych trenerów. To czy gwiazdy wygrają w rywalizacji ze spontanicznymi treningami „partyzanckimi” okaże się wkrótce.

Dodaj komentarz