Podczas Dni Australii, które w kwietniu odbyły się w katowickiej Śląskiej Wyższej Szkole Zarządzania pracownicy ‘Albion House’ opowiadali o życiu, nauce, pracy i podróżach po Australii. Gościem specjalnym był Arkadiusz Buczek z Krosna, muzykujący na digeridoo uznanym za najstarszy na świecie instrument dęty. Rdzenni Australijczycy nazywają tę pustą drewnianą rurę o długości 1 – 1, 5 m także magu, kanbi, ihambilbilg. By na nim zagrać trzeba nie tylko dmuchać, ale i ‘buczeć’ czy też 'parskać’ ustami. Wytrawni muzycy wykorzystują również technikę cyrkulacyjnego oddechu oraz wyrafinowane techniki modulacji głosem. Gra na didgeridoo wzmacnia mięśnie górnej partii układu oddechowego co pomaga w walce z chrapaniem i niedotlenieniem podczas snu.
Maya Kowalczyk : Skąd Pana zainteresowanie Australią i tym typowo australijskim instrumentem o dźwięcznej nazwie didgeridoo ?
Arkadiusz Buczek : Mam w Australii rodzinę co także uwarunkowało moje zainteresowania. Ulubiona bajka z dzieciństwa to „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Udało mi się także spotkać z twórcami tych instrumentów, ale nie w Australii, lecz w Holandii. W Amsterdamie miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu zorganizowanym m.in. przez tamtejszą ambasadę. Tam odbył się prawdziwy pokaz aborygeńskich didgeridoo i całej kultury aborygeńskiej. Dźwięk didgeridoo zafascynował mnie. Od razu zrozumiałem, że jest to ten dźwięk, którego szukałem. Interesuję się różnymi dźwiękami … .
Jest Pan muzykiem ?
Tak muzykuję. Mieliśmy własny zespół ‘Goanna Project’, który teraz już nie istnieje. Teraz grywam koncerty solowe pod pseudonimem RiDoo. Wykorzystuje także dźwięk didgeridoo w swoich kompozycjach.
Jest pan także twórcą tych instrumentów ?
Tak.
Z czego Pan je tworzy ?
Wykonuję je z naszych polskich drzew. Wykorzystuję głównie klon, jesion i akację. Są najbardziej odpowiednie drzewa, gdyż ich właściwości dźwiękotwórcze są zbliżone do oryginału, czyli eukaliptusa. Wykonałem także cyfrowe didgeridoo, tzn. zbudowałem układ elektroniczny który przelicza i odwzorowuje właściwości dźwięku i gry na didgeridoo i na podstawie tych obliczeń generuje syntetyczne brzmienia podobnie jak syntezatory. Przyznam że nikt przede mną nie wpadł na taki pomysł i jako pierwszy stworzyłem tego typu instrument. W oryginale didgeridoo wykonane jest właśnie z drzewa eukaliptusa. W zasadzie tam nawet nie ludzie tworzą te instrumenty. Oni tylko im nadają kształt, a całą pracę wykonują termity, które zjadają środek eukaliptusa. W ten sposób powstaje instrument. Didgeridoo to tylko pusta rura drewniana. Możemy jej nadać, tak jak robi się to w Europie, ewentualnie lepsze kształty by uzyskać lepszy, bardziej wyrazistszy, czystszy dźwięk. Te oryginalne są jakie są, bo jak wiadomo termity na dźwiękach się nie znają i robią to ‘na ślepo’, tak jak jest im wygodnie. Aborygeni także nie przykładają wagi do jakości dźwięku. Dla nich wystarczy żeby ten dźwięk pojawiał się.
Ten dźwięk, który Pan mi demonstrował jest bardzo ładny.
Moje didgeridoo zrobione są w stylu europejskim. Kładę nacisk na jakość dźwięku. Robię pomiary dźwięku. Badam czy ma odpowiednia zawartość dźwięków harmonicznych. Wykorzystuję całą elektronikę do strojenia didgeridoo, do tego żeby sprawdzić jego właściwości.
Do gry na jakim naszym rodzimym europejskim instrumencie można porównać grę na didgeridoo ? Do trąbki ?
Tak, ale także do gry na puzonie lub na tubie basowej, bo tam też gra się wibracjami ust wprowadzającymi cały instrument w rezonans. Używa się też efektów głosowych, intonacji lub nawet można mówić w trakcie gry. Sam stosuję tę technikę podczas koncertów. Mam teksty, które recytuję w trakcie gry. Nie jest to najważniejsze by były one zrozumiałe dla słuchacza, ale by nadawały dźwiękowi pewnej modulacji.
Na didgeridoo gra się solo czy w zespołach ?
Najlepiej gra się solo chyba, że są dwie osoby zsynchronizowane ze sobą. Nie każdy będzie potrafił grać. To specyficzny instrument.
Czy Aborygeni grają na didgeridoo solo ?
Tak, generalnie jest jeden gracz – mężczyzna. Mam na myśli rytualną grę. Ten gracz prowadzi całą ceremonię i nadaje znaczenie przypisane danemu rytuałowi. Aborygeni wierzą, że didgeridoo zostało im dane przez przodków w czasie, gdy powstawał świat. Dźwięk didgeridoo ma im przypominać ten czas powstawania Ziemi i jakby przywoływać do określonego stanu. Aborygeni uważają, że dźwięk didgeridoo jest głosem Ziemi, a Ziemia gdyby mogła przemówić, to odezwała by się dźwiękiem didgeridoo. Didgeridoo jest chyba najstarszym instrumentem dętym świata.
Kiedy Aborygeni grają na didgeridoo ?
Podczas rytuałów np. związanych z przesileniami. Są to bardzo tajne rytuały, a biali mają praktycznie znikomą wiedzę na ten temat. Aborygeni są bardzo skryci jeżeli chodzi o rytuały. Nie udzielają na ich temat żadnych informacji. To co wiemy to jedynie z obserwacji osób, które były w Australii i miały kontakt z nieco bardziej rozmownymi Aborygenami. Trzeba jednak rozumieć, że prawdziwa rytualna wiedza jest zachowana tylko dla nich samych.
Zwykle tak to jest, że to co robią dla siebie traktują jako ‘sacrum’, a to co dla obcych i turystów ma charakter ‘profanum’ ?
Tak dokładnie jest i w tym przypadku dlatego ja nie traktuję tych przekazów poważnie.
Był Pan już w Australii ?
Nie, ale w tym roku wybieram się na przełomie jesieni i zimy. Od 1997 r. osoby z wizą studencką mogą uczyć się i pracować 20 h tygodniowo, łącząc przyjemne z pożytecznym zrealizuję swoje marzenie.
Czy didgeridoo jest znane w Europie szerokiemu kręgowi odbiorców ?
Tak, ma olbrzymią ilość fanów. Żaden instrument muzyczny nie ma tylu zwolenników. Na każdym kontynencie, w każdym państwie są wortale poświęcone didgeridoo. Ja sam wraz z żoną prowadzę jeden z nich – www.didgeridoo.pl. Są grona, fora ludzi, którzy spotykają się i grają na didgeridoo. Organizuje się także festiwale. Najbliższy odbędzie się 7-8 maja w Berlinie. Myślę, że tam pojadę.
Tworzy Pan własną muzykę czy jest to bardziej kwestia improwizacji tak jak w jazzie ?
Można improwizować lub tworzyć pewne schematy rytmiczne, bo gra na didgeridoo polega na nadawaniu rytmu oddechem i nadawaniu rytmów perkusyjnych narządami mowy (ang. ‘beatbox’). Aborygeni też stosują takie techniki aczkolwiek nie nazywają ich technikami ‘bitboksowymi’, bo to nazewnictwo z innego kręgu kulturowego. Z Ameryki z nowojorskiego Bronxu, gdzie Murzyni naśladowali dźwięki z braku pieniędzy na sprzęt muzyczny. Tego typu mniej rozbudowane aranżacje świetnie nadają się do wykorzystania do gry na didgeridoo.
Czy polscy artyści wykorzystują dźwięki digeridoo ?
Tak. Zostały one wykorzystane m.in. przez Justynę Steczkowską w dwóch utworach na płycie ‘Alkimia’. Osobiście miałam przyjemność zagrać w radiowej Trójce na koncercie z Justyną Steczkowską. To było w roku 2003 r. Wykorzystują je także zespoły ze sceny etnicznej, a ja grywam koncerty solo.
Dziękuję za rozmowę.
Maya Kowalczyk