22 listopada 2010 Maciej Zień podczas pokazu w warszawskim hotelu Hilton zaprezentował kolekcję na sezon wiosna – lato 2011. Pokaz ‘Relation’ to ultrakobiece, delikatne jedwabie i ukłon w stronę lat 50. O inspiracjach, relacji między kobietą a strojem, a także tej między projektantem i jego znanymi klientkami kreator opowiedział PAP Life.
PAP Life: – Co było inspiracją dla tak subtelnej, kobiecej kolekcji?
Maciej Zień: – ’Relation’ to nie tylko tytuł kolekcji, ale także kwintesencja tego, co mnie inspiruje, czyli relacja między kobietą a sukienką. Największą przyjemność sprawia mi odnajdywanie tej nici porozumienia między kobietą a strojem. Przyzwyczaiłem kobiety, że lubię kobiece kształty i tego ode mnie oczekują. Z tą kolekcją było tak, że nie mogłem skończyć jej projektować. Przestałem dopiero, gdy w pewnym momencie moja pani krawcowa powiedziała : 'Stop panie Maćku, już więcej nie damy rady uszyć.’ I to jest super. Mogłem oddać się pracy, którą kocham. A najlepszą inspiracją są dla mnie klientki. Pojawiło się trochę nowej weny w postaci lat 50. Było to widać w makijażu i fryzurach L’Oreala. Draperie, ciekawe cięcia, którymi się bawię i konstrukcja – to lubię najbardziej.
PAP Life: – Skąd w kolekcji takie a nie inne kolory?
M.Z.: – Kolorystyka tej kolekcji jest dla mnie charakterystyczna. Dosyć delikatne, cieliste odcienie beży. Do tego mój ulubiony kolor chabrowy. No i jako akcent czerwień – coś bardzo żywego, z czym kojarzy mi się płomienne lato.
PAP Life: – Jak pan pracuje nad kolekcją? Najpierw jest materiał czy rysunek?
M.Z.: – Różnie. To zależy od kreacji. Cieszę się bardzo, że umiem rysować. W związku z tym w samolocie, w podróży mogę sobie porysować. Są też takie kreacje, które nie mogą istnieć bez wcześniejszego upięcia i dopiero później można je szkicować i dochodzić do konstrukcji.
PAP Life: – Jest pan mężczyzną, który wkracza w świat kobiecych gustów i garderoby. Jak to w ogóle możliwe, że mężczyźni dyktują kobietom, w co się ubierać – i to w dodatku – z sukcesem?
M.Z.: – Dwanaście lat doświadczenia robi swoje (śmiech). Najważniejszy jest dla mnie komfort kobiet, które ubieram. Gdy mówią mi, że dopiero w moich kreacjach czują się sobą i nabierają pewności siebie, to rozpiera mnie duma. To przypomina jak ważna jest praca projektanta i jak wiele dobrego mogę zrobić dla kobiet.
PAP Life: – Na pokazie w pierwszym rzędzie zasiadły same gwiazdy. Czy czy cieszą takie klientki?
M.Z.: – Każda z osób, które znalazły się na moim pokazie sprawia mi równą przyjemność. Oczywiście jest mi tym milej, jeśli są to stałe, wierne klientki, z którymi znamy się od wielu lat. Faktycznie bardzo chętnie na moje pokazy przychodzą też gwiazdy. Mam nadzieję, że będą ze mną jeszcze trochę, bo nie zamierzam się wycofywać.
PAP Life: – Kogo jeszcze chciałby pan zobaczyć w swoich kreacjach?
M.Z.: – Zobaczyłem już bardzo dużo osób. I wiele gwiazd. Ale osobą, o której marzę jest Celine Dion. Mam nadzieję, że kiedy się już uwinę z polskim rynkiem i zacznę myśleć o zachodzie, to będzie to jedną z pierwszych gwiazd, które ubiorę.
PAP Life: – A jak w tej chwili wygląda ekspansja pana marki za granicę? Był już Paryż, co dalej?
M.Z.: – Na razie Polska i polskie miasta i większa dostępność. Klientki ślą do mnie maile i proszą, żebym otwierał swoje butiki gdzieś bliżej nich. Myślę, że o to powinienem najbardziej zadbać. To Polska i polskie klientki mnie stworzyły, więc najpierw chcę docenić to, co się dzieje tutaj, a dopiero później pomyślę, żeby uciekać gdzieś dalej.
PAP Life: – A propos ucieczek. Pan zawsze na koniec pokazu wbiega na wybieg i już po chwili znika. Skąd ta skromność?
M.Z.: – Znam swoje miejsce. Jestem dla gwiazd. To one tutaj błyszczą i pięknie wyglądają, a ja jestem projektantem, czyli facetem, który tylko pomaga tworzyć ich wizerunek. Nie śpiewam, nie tańczę, nie jestem aktorem. Moja obecność na scenie jest moim zdaniem zbędna. To kreacje powinny o mnie mówić. A ja mogę co najwyżej później porozmawiać z dziennikarzami i przekazać to, co było moją inspiracją.
PAP Life: – A co pan robi za sceną, gdy modelki pojawiają się na wybiegu?
M.Z.: – Poprawiam każdą kreację, w którą się przebiera modelka i sprawdzam, żeby była idealnie ubrana. No i czekam na reakcje publiczności.
PAP Life: – Podobno niektórzy zagraniczni projektanci sami przymierzą swoje sukienki. Pan też tak sprawdza ich krój?
M.Z.: – Nie! Jestem za gruby (śmiech).
Rozmawiała: Jagoda Mytych (PAP Life)