Cellulit zwany potocznie „pomarańczową skórką” to kobiecy wróg numer 1. Niemalże każda z nas musi walczyć z jakąś jego odmianą-lipidową, wodną czy też mieszaną. Zauważywszy u siebie pierwsze oznaki cellulitu postanowiłam działać prewencyjnie. Miałam szczęście, że trafiłam na autorski program dr Elisabeth Dancey. „Dwa rozmiary mniej w 30 dni”- któraż z nas nie dałaby się skusić. Ja także nie przeszłam obojętnie obok „Face & Body Institute” przy Piłsudskiego 36 w Krakowie. Wstąpiłam i muszę przyznać, że nie żałuję. Sesję terapeutyczną poprzedziłam wizytą w niedawno udostępnionych zwiedzającym podziemiom krakowskiego Rynku.
Zeszłam pod bruk, a spacer w głąb okazał się także fascynująca podróżą w czasie. Zważyłam się na otwartej w tym roku „Wielkiej Wadze” co w przypadku kobiet świadczy o odwadze. Okazało się, że według XIV-wiecznego systemu miar ważę w zaokrągleniu 1 uncję krakowską, 1 grzywnę krakowską, 5 funtów, czyli 4 kamienie. „O 1 kamień za dużo”, pomyślałam. Poznałam również dawne trendy modowe i kosmetologiczne. Okazuje się, że średniowieczne mieszczki krakowskie rozjaśniały cerę „logionami” – miksturami wyrabianymi m.in. na bazie odchodów hodowlanych jeży. Wybielały także włosy – myjąc je w pomyjach. Do kanonu ówczesnej urody należała także szczupła sylwetka. Płyn, którym „utrwalała” o urodę Elżbieta Łokietkówna był mieszaniną olejków eterycznych, rozmarynu, lawendy i alkoholu. Dzięki niej Krakowianki poznały moc perfum i aromatoterapii. Nadeszła pora na wizytę w „Face & Body Institute”. Wizytę rozpoczęłam od podpisania zgody na zabiegi oraz odpowiedzi na kilka pytań dotyczących stanu mojego zdrowia. W poczekalni było miło i przytulnie, a na gości czekały pełne miseczki migdałów i orzeszków. Przebrana w strój sportowy udałam się na wibrotrening „Fit Vibe”. –Ta maszyna wibracyjna generuje wibracje w zakresie 30-60 Hz. Tylko taki zakres częstotliwości wibracji wpływa na ludzkie mięśnie kurcząc i rozkurczając je mimo naszej woli. Możemy nawet tylko stać na tej maszynie, a i tak nasze mięśnie będą ćwiczyć wykonując mikroskurcze – wyjaśniała Joanna Budzowska, trenerka i fizjoterapuetka. Te wibracje istotnie wspomogły mój zaledwie 15 minutowy trening. Podobno badania naukowe wykazały, że taka sesja daje rezultaty porównywalne do godzinnego treningu na siłowni. – W obrębie maszyny wykonuje się ćwiczenia statyczne. Napina się mięśnie i pozostaje w danej pozycji – tłumaczyła dalej moja trenerka. W każdej z pozycji trenowałam przy częstotliwości 30 Hz po 35 sec. Jedynie dwie ostatnie trwały po 60 sec, a częstotliwość wibracji „Fit Vibe” była podwyższona. Najpierw trenerka pokazywała mi daną pozycję, a potem ćwiczyłam ja–według wskazówek i pod czujnym okiem trenerki. Po zakończeniu wibrotreningu nadeszła pora na kolejny punkt programu-masaż nóg i pośladków bańką chińską. Na wstępie dostałam do wyboru 3 olejki zapachowe: bergamotkowy, pomarańczowy i różany. Wybrałam ten pierwszy, bo był to najmniej znany mi zapach. Bańka chińska jakiej użyto była dość sporych rozmiarów. Fizjoterapeutka wykonywała nią podłużne, a następnie koliste ruchy w kierunku węzłów chłonnych. Wbrew powszechnej opinii zabieg był całkowicie bezbolesny, a skuteczny. Masaż gumową bańką chińską pobudza krążenie krwi i płynów ustrojowych. Relaksuje, a przyspieszając przemianę materii redukuje tkankę tłuszczową. Jednak przede wszystkim taki masaż powoduje zwiększenie przepływu krwi przez tkanki, a jednocześnie ułatwia usuwanie produktów przemiany materii oraz toksyn. – Właśnie taki ma być efekt: mocno zaczerwieniona noga, pobudzone krążenie. Jedną z podstawowych przyczyn cellulitu jest niedostateczne krążenie – tłumaczyła masażystka. Mechaniczna stymulacja naczyń krwionośnych wymusza przepływ krwi przez naczynia co powoduje lepsze natlenowanie tkanki. W normalnych warunkach utlenienie przebiega w niej poprzez pirogronian. Gdy nie jest dostatecznie dotleniona proces ten zachodzi z wytworzeniem kwasu mlekowego, który pobudza syntezę kolagenu. W tym przypadku jest to zjawisko negatywne, bo w tkance brakuje miejsca. Stąd lepsze dotlenienie i usunięcie produktów przemiany materii poprawia efekt kosmetyczny w przebiegu cellulitu. Te mało estetyczne podskórne grudki tłuszczu to kobieca domena. Po pierwsze, budowa tkanki tłuszczowej u płci pięknej jest bowiem odmienna niż u mężczyzn. U kobiet pochewki międzytkankowe stabilizujące ją są inaczej usytuowane co zwiększa prawdopodobieństwo powstania cellulitu. Zacznijmy jednak od początku. Ilość komórek tłuszczowych w ciągu życia człowieka nie zmienia się, ale … gdy przybiera się na wadze zwiększają one swą objętość. Wówczas mogą uciskać naczynia krwionośne oraz nerwy. Gdy powiększone adypocyty naciskają na naczynia dochodzi do zmniejszenia perfuzji tkanek, ich natlenowania i zmniejszenie poziomu odpływu produktów przemiany materii. Jako, że patogeneza tego schorzenia jest dość złożona stąd i program naprawczy winien być kompleksowy. Kolejnym krokiem w antycellulitowym programie krakowskiego „Face & Body Institute” jest zabieg termoaktywny „Cello”. Pod nazwą tą kryje się ultra-wyszczuplający „body wrappping” z użyciem kosmetyków renomowanej austriackiej firmy „Aroma Derm”. Są to kosmetyki naturalne. Najpierw wmasowano mi w ciało rozgrzewający żel „Medium”. Na początku dawał odczucie chłodu, ale z czasem zaczął rozgrzewać. Owinięta w folię w okolicach brzucha i ud relaksowałam się przy muzyce przez niemalże 30 min. Na zakończenie wmasowano mi w ww. okolice krem aloesowy „Aroma Derm”, który ma za zadanie wyciszenie i uspokojenie zachodzących w nich procesów.
– Proszę pić dużo wody, a w domu dla podtrzymania efektu najlepiej stosować preparat „Spa” firm „Aroma Derm”. Po 5-10 spotkaniach u większości pacjentek cellulit ulega całkowitej redukcji – mówiła na zakończenie sesji Joanna Budzowska, moja trenerka i masażystka. Program „Dwa rozmiary mniej w 30 dni” został stworzony rok temu. W jego ramach można się także zapisać na spotkania z dietetykiem z „Natur House”. Niedawno pojawiła się kolejna nowość-niechirurgiczny zabieg redukujący nadmiar skóry i tkanki tłuszczowej wykonywany aparatem „Apollo Tripolar”. – Urządzenie to generuje fale radiowe, które rozpuszczają tkankę tłuszczową. Jest ona metabolizowana przez wątrobę. Efekty po zalecanej serii 7 zabiegów są nieziemskie. Wiem, bo próbowałam na sobie – kontynuowała Budzowska. Niestety nie miałam okazji wypróbować skuteczności tego urządzenia. Jednak nawet bez tego punktu programu efekty terapii uważam za wysoce zadowalające. Myślę, że po 5-10 sesjach nawet osoby z dziedzicznymi skłonnościami do cellulitu mogą się go pozbyć. Ważne by program obejmował wielokierunkowe działania, bo przecież przyczyny cellulitu także są wielorakie. Te wewnętrzne to m.in.: predyspozycje genetyczne, zaburzenia w działaniu układu endokrynologicznego (estrogeny), zaburzenia metaboliczne, krążenia żylnego i limfatycznego, zaś wymieniając te egzogenne warto wspomnieć o: niewłaściwej diecie, stresie, braku odpowiedniej aktywności fizycznej i stosowaniu używek typu kawa czy alkohol.
Maya M. Kowalczyk