Co? 4. edycja Międzynarodowego Festiwalu Producentów Filmowych REGIOFUN (WIDZ – GRA – KINO)
Kiedy? 22-27 października 2013 r.
Gdzie? Kino Kosmos | Kinoteatr Rialto | Kino Światowid | Katowice
4-ta edycja międzynarodowego Festiwalu Producentów filmowych REGIOFUN zbudowana jest wokół zamysłu, iż to Widz – Gra – Kino. Widz – odbiorca, ale także ten, który w pewnym momencie zostaje reżyserem, aktorem, operatorem, czy – co w przypadku naszego festiwalu najważniejsze – producentem. Wielość interpretacji, jakim poddać można frazę „Widz – Gra- Kino” ilustrują dwa szczególne filmy, które otworzą i zamkną festiwal.
„Lumiere!” – czyli narodziny Widza Filmowego…,Oglądając to wyjątkowe przedsięwzięcie podczas gali otwarcia REGIOFUN staniemy u źródła wszelkich filmowych sensów i znaczeń. Nie ma w historii kina bardziej monumentalnego faktu, aniżeli to błahe z pozoru wydarzenie, jakim był pierwszy płatny pokaz filmowy w Grand Cafe na Bulwarze Kapucynów. Trzydziestu trzech obecnych tam i wtedy widzów, którzy obejrzeli „Wyjście robotników z fabryki” i inne historie to antenaci milionów – setek milionów, w które rozrosła się gigantyczna dzisiaj rodzina widzów filmowych. Spokrewnieni, spowinowaceni, połączeni więzami tych samych emocji, fascynacji, nawyków, edukowani od 118 lat w „szkole kina” pod skórą, a raczej – pod powiekami wciąż mamy tamten pokaz i – tamto światło pierwszej projekcji. Czyż nie zadziwia fakt, że nazwisko wynalazców kinematografu to Lumiere , czyli „światło” właśnie?
Niemożliwe do zebrania, skatalogowania i zamknięcia refleksją dziedzictwo braci Louisa i Augusta Lumiere, /wszak – „My z Nich wszyscy”/ podlega jednak praktykom porządkującym. Takim szczególnym i fascynującym przedsięwzięciem jest opracowany przez Institut Lumiere w Lyonie wybór 93 filmów z katalogu Lumiere’ów. Obrazy poddane cyfrowemu odrestaurowaniu rozbłyskują na ekranie kinowym światłem, które zachwyca, budzi szacunek i hipnotyzuje – jak wtedy, w 1895…
Lumiere’owska „wiara w rzeczywistość” znajduje w historii kina swój przeciwległy biegun w „wierze w obraz”, której wydaje się hołdować Roman Polański. Jego najnowszy film, „Wenus w futrze”, który obejrzymy na przedpremierowym pokazie podczas uroczystości zamknięcia Festiwalu to widowisko tak szczególne, jak niezwykłe w epoce High Definition jest zamknięcie widza filmowego na 90 min
w klaustrofobicznym mroku sali teatralnej. Jednakże ten świat zredukowany do trzech jedności – miejsca, czasu i akcji, do dwójki aktorów, scenografii z paper mache
i ostentacyjnego odgrywania ról – pulsuje wewnętrzną pełnią życia i emocji. Gdzieś za pluszem kurtyny, w przestrzeni pozakadrowej widz Polańskiego po raz kolejny odnajduje wielką magię ekranu graną tu dla niego i z jego współuczestnictwem. Polański gra dla widza.
„Papusza”… Jedna z definicji kina podpowiada iż „film to patrzenie na czyjeś /scenarzysty, reżysera, operatora/ patrzenie”. Widz – to ten, który patrzy. „Papusza”, mimo, że traktuje o poezji /poetce/ to film nie tyle słuchem odbierany, co przez oczy. Rzecz do oglądania, do zachwycania się pejzażem, światem, co nawet jeśli brzydki, obskurny, w błocie unurzany, to na swój sposób piękny bo rozległy, przewiany wiatrem
i swobodą – jak romska dusza. Film to sztuka synestezji – łączenia wrażeń, które jednocześnie docierają do odbiorcy poprzez wszystkie zmysły, lub przynajmniej takie odczucia sugestywnie budują. Tu – w filmie Joanny i Krzysztofa Krauze świadomość tych możliwości, jakie daje dzieło filmowe jest szczególna. Lektura „Papuszy” to czytanie: przez obecność jej, romskiej poetki, wierszy i myśli poetyckich, to patrzenie; dzięki misternej tkance obrazów. To słuchanie: muzyki, która jest wewnętrznym nerwem tego świata, języka – ich, Romów, który niesie całą osobność tej kultury. To także smakowanie i wąchanie – dymów ognisk, mgieł idących nisko, strawy szykowanej
w taborze. Uczestnictwo w tym spektaklu ma dla widza wymiar totalny.